Jak rozpoznać na niebie pierwszą gwiazdkę wyjaśniają naukowcy z Politechniki Gdańskiej
Oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, łamanie się opłatkiem, pozostawianie wolnego miejsca przy stole - to część tradycji związanych z Wigilią, które w większości rodzin w Polsce kultywuje się do dziś.
Naukowcy z Politechniki Gdańskiej wyjaśniają, że w wieczór wigilijny pierwszą gwiazdką na niebie będzie Wega z gwiazdozbioru Lutni albo Kapella z gwiazdozbioru Woźnicy.
"Okiem amatora trudno jednoznacznie stwierdzić, która pojawia się jako pierwsza. Tym bardziej, że są one widoczne w różnych rejonach nieba" - mówi Martyna Czudec, założycielka Astrofizycznego Koła Naukowego Politechniki Gdańskiej oraz przewodnicząca Rady Studentów przy prezesie Polskiej Agencji Kosmicznej.
"To, czy jako pierwszą dojrzymy Wegę, czy Kapellę zależy więc od umiejscowienia okna w domu, w którym będziemy jej wypatrywać" - dodaje Czudec. Zaznaczyła, że pierwszym jasnym obiektem na niebie podczas tegorocznej Wigilii będzie jednak nie gwiazda, lecz planeta, a konkretnie Jowisz.
Czudec podkreśliła, że jeżeli chcemy być precyzyjni i wypatrzeć pierwszą gwiazdę, musimy zwrócić uwagę na pewne szczegóły. "Przede wszystkim planety +świecą+ światłem stałym, w odróżnieniu od gwiazd, które obserwowane gołym okiem tworzą wrażenie migania, mienienia się światłem" - tłumaczyła i dodała, że jeżeli chcemy mieć pewność, że to, na co patrzymy, jest gwiazdą, musimy zwrócić uwagę na to, czy obiekt zmienia swoją poświatę.
Członek Astrofizycznego Koła Naukowego PG Przemysław Szatan wskazuje, że zarówno Wegi, jak i Kapelli należy szukać na niebie w sobotę około 20 minut po zachodzie Słońca. "W Gdańsku zachód przewidywany jest na godzinę 15:25, ale w Zakopanem będzie to 15:45" - mówi.
Podkreśla przy tym, że Wega występuje na niebie północno-wschodnim, natomiast Kapella od strony horyzontu zachodniego.
Naukowcy z gdańskiej uczelni technicznej próbują również wyjaśnić, czym była Gwiazda Betlejemska, która zwiastowała narodziny Jezusa.
Przemysław Szatan wskazuje, że na pewno nie mógł to być meteor, dlatego, że spala się on w atmosferze i widoczny jest jedynie przez krótki czas. "Obecnie najczęściej mówi się, że była to potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna" - dodaje naukowiec. Jego zdaniem wskazuje na to m.in. cykl powtarzalności tego zjawiska. "Pisał o tym już w XVII wieku także sam Johannes Keppler. Jak było naprawdę? Co do tego naukowcy do dzisiaj nie są zgodni" - stwierdził.
Naukowcy podkreślają w przesłanej do PAP informacji, że Gwiazdą Betlejemską, będącą jednym z symboli Bożego Narodzenia, były w rzeczywistości planety, których układ stworzył wyjątkowe zjawisko na wieczornym niebie.(PAP)
autor: Piotr Mirowicz