Zawrócenie przez SG do granicy nielegalnego migranta - czynnością bezskuteczną
Sąd rozpoznał w czwartek skargę Jemeńczyka na czynność, za którą formalnie odpowiada komendant placówki SG w Białowieży. Według dokumentów, które wpłynęły do WSA od pełnomocnika migranta, w nocy z 6 na 7 stycznia tego roku został on zatrzymany po nielegalnym przekroczeniu granicy i zawrócony na Białoruś, choć deklarował chęć ubiegania się w Polsce o ochronę międzynarodową.
Według jego opisu tej sytuacji, przekraczał on granicę z innymi osobami z Jemenu. Ostatecznie grupa się rozdzieliła, bo trzy osoby zostały z mężczyzną, który był w złym stanie zdrowia, a on i dwie inne osoby szukali miejsca z zasięgiem komórkowym, by wezwać pomoc.
Wtedy doszło do zatrzymania przez patrol graniczny. Migranci zostali przeszukani, odebrano im telefony, byli przetrzymywani na chłodzie w mokrych ubraniach, dostali tylko wodę; nie zostali przewiezieni do placówki SG i nie dostali żadnych dokumentów. Skarżący miał deklarować chęć pozostania w Polsce, przedstawiał swoje powody wyjazdu z Jemenu.
Jak wynika z oświadczenia Jemeńczyka złożonego wraz ze skargą do WSA, po dwóch godzinach wraz z dwoma innymi osobami został jednak przewieziony na linię granicy, jeden z funkcjonariuszy SG otworzył furtkę w stalowej zaporze, przez którą cudzoziemcy wrócili na Białoruś (gdzie przebywa do dziś); tuż przed przejściem granicy oddano im telefony.
Pełnomocnik Straży Granicznej chciał oddalenia tej skargi. Argumentował, że w ogóle nie wiadomo, czy taka sytuacja miała miejsce; SG nie ma żadnej dokumentacji na ten temat, nie odnotowała też takich działań wobec tego cudzoziemca.
Sąd jednak stwierdził wyrokiem bezskuteczność zaskarżonej czynności - czyli przeprowadzonego tzw. pushbacka wobec Jemeńczyka, zawróconego do granicy z Białorusią w styczniu 2023 roku. Sędzia Marta Czubkowska w ustnym uzasadnieniu wyroku przywoływała inne orzeczenia w podobnych sprawach Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku, w których zapadły podobne rozstrzygnięcia.
Mówiła, że w tej sprawie inną, nową okolicznością było to, że SG kwestionowała już sam fakt, że doszło do opisanego w skardze zdarzenia. "Sąd przyjął, że dowody przedstawione przez stronę skarżącą są wystarczającymi do potwierdzenia tego, że takie zdarzenie miało miejsce na granicy" - powiedziała sędzia Czubkowska.
Zwracała uwagę, że SG odwołuje się do swoich rejestrów, ale nie precyzuje, o jakie rejestry chodzi. "Jest to puste stwierdzenie, że w rejestrach nie odnotowano takiego faktu, co może wskazywać na to, że zastosowanie regulacji z rozporządzenia granicznego jest stosowane automatycznie i właściwie +ad hoc+, bez odnotowywania tego faktu w jakikolwiek sposób" - mówiła sędzia.
Jak mówiła w uzasadnieniu, zastosowano przepisy rozporządzenia (czyli aktu prawnego niższego rzędu), a nie regulacje wynikające z ustaw. Sędzia Czubkowska podkreślała, że gdyby zastosowano ustawowe przepisy, zostałyby wdrożone odpowiednie procedury i zostałaby zachowana tzw. zasada non-refoulement z Konwencji Geneweskiej dotycząca uchodźców, nakazująca indywidualną ocenę sytuacji.
Dodała, że zastosowanie rozporządzenia MSWiA przez funkcjonariuszy SG wykluczało takie indywidualne badanie sytuacji. "Sąd przyjął, że dokonana czynność jest czynnością bezskuteczną, naruszającą wszystkie wskazane w zarzutach skargi artykuły" - mówiła sędzia. Przywoływała przepisy Konstytucji RP, Konwencję Genewską, Kartę Praw Podstawowych UE i Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ jann/