Ubezpieczyciel ma wypłacić 600 tys. zł odszkodowania za zaniedbania prawnika
Sprawa dotyczyła odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej, w której ubezpieczona była od odpowiedzialności cywilnej adwokat.
Powództwo wniosła kobieta, która była przez tę adwokat reprezentowana w sprawie o podział majątku jej i byłego męża. Jak wynika z uzasadnienia pozwu, prawniczka nie złożyła wniosku o uzasadnienie wyroku pierwszej instancji i nie złożył apelacji, co doprowadziło do uprawomocnienia się orzeczenia.
A to - w ocenie kobiety - było dla niej niekorzystne, bo nie dokonano wyceny nakładów, które poniosła na nieruchomość (budynek mieszkalno-usługowy w centrum Augustowa) i sąd pierwszej instancji o konieczności spłaty tych nakładów w wyroku nie orzekł. Po prawomocnym wyroku, kobieta nie ma obecnie prawnej możliwości dochodzenia połowy wartości tych nakładów.
Ubezpieczyciel chciał oddalenia powództwa o odszkodowanie. Choć nie negował, że adwokat jest stroną umowy ubezpieczenia od odpowiedzialności, to - w ocenie tej firmy - w sprawie nie doszło jednak do zawinionego zaniechania ze strony prawnika.
W lutym 2021 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach uznał jednak, że adwokat nie dochowała należytej staranności, w dużej części powództwo uwzględnił i zasądził 411,1 tys. zł odszkodowania, wraz z ustawowymi odsetkami. Uznał za udowodnione, że gdyby prawniczka prowadziła sprawę prawidłowo, rzetelnie i nie dopuściła się uchybień, rozstrzygnięcie sądu w sprawie dotyczącej majątku byłoby dla jej klientki korzystne i nie doszłoby do powstania szkody.
Apelacje wniosły obie strony. Kobieta domagała się ponownej wyceny wysokości poniesionych przez nią nakładów i podniesienia kwoty do 600 tys. zł. Firma ubezpieczeniowa chciała oddalenia powództwa w całości przy założeniu, że sąd pierwszej instancji błędnie przyjął, iż działania lub zaniechania adwokat doprowadziły do niedopuszczalności dochodzenia roszczeń. Stała na stanowisku, że takich błędów nie było, a wobec tego nie ponosi ona odpowiedzialności i nie ma konieczności wypłacania odszkodowania.
Po otrzymaniu nowej wyceny wartości nakładów na nieruchomość, Sąd Apelacyjny w Białymstoku uwzględnił w czwartek powództwo kobiety i prawomocni zasądził jej 600 tys. zł odszkodowania z odsetkami; w całości oddalił skargę ubezpieczyciela.
Jak uzasadniał sędzia Bogusław Suter, pierwotna sprawa dotyczyła podziału majątku wspólnego, a w trakcie związku małżeńskiego oboje małżonkowie ponosili nakłady na rzecz tego majątku - zbudowali budynek na działce w Augustowie, która była majątkiem odrębnym męża. I zaznaczył, że w takiej sytuacji taki nakład podlega rozliczeniu przy podziale majątku. I przysługuje wobec właściciela nieruchomości w dacie, gdy takie nakłady były ponoszone; w tym wypadku kobieta miała takie roszczenie wobec byłego męża, a nie aktualnego właściciela.
Sędzia zwracał przy tym uwagę, że po prawomocnym zakończeniu sprawy o podział majątku wspólnego nie można już dochodzić roszczeń, których się nie zgłosiło wcześniej. Więc kobieta nie może już od byłego męża domagać się zwrotu jej nakładów na nieruchomość w Augustowie, nie ma też żadnych roszczeń wobec obecnego właściciela.
"Odpowiedzialność pełnomocnika reprezentującego powódkę w sprawie o podział majątku wspólnego jest oczywista. Pełnomocnik ten błędnie sformułował roszczenie, to jego obowiązkiem - jako profesjonalisty - było prawidłowo sformułować roszczenie, a więc żądać rozliczenia nakładu na majątek odrębny uczestnika postępowania (męża-PAP)" - mówił sędzia Suter. (PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ akub/