Prawomocne skazanie byłego adwokata z Olsztyna; część sprawy wraca do ponownego rozpoznania
Co do wysokości kary, wyrok w przypadku głównego oskarżonego, byłego (wydalonego z zawodu) adwokata Krzysztofa K. jest taki sam, jak przed Sądem Okręgowym w Ostrołęce, który był w tej sprawie pierwszą instancją.
W tym samym procesie sąd skazał też - na kary więzienia w zawieszeniu i grzywny - sześć innych osób (w tym rodziców Krzysztofa K.), które miały pomagać w popełnianiu przestępstw.
Skazani mają też obowiązek naprawienia szkody osobom poszkodowanym, m.in. poprzez przeniesienie na nie praw własności do nieruchomości, które tamte osoby straciły wskutek przestępstw; za sprzedane działki mają być zwrócone pieniądze.
Apelacje złożyły wszystkie strony procesu. Sąd odwoławczy uwzględnił apelację pełnomocnika jednej z osób pokrzywdzonych (oskarżycielki posiłkowej), oraz - w dużej części - również prokuratury; apelacje obrońców uznał za bezzasadne.
"W tej sprawie wystąpiło masę problemów" - przyznała przewodnicząca składu orzekającego Alina Kamińska. Odczytanie samej sentencji wyroku zajęło jej ponad kwadrans.
Krzysztofowi K. prokuratura zarzuciła popełnianie m.in. oszustw, przywłaszczenie pieniędzy i wyłudzenie nieruchomości, nakłanianie do fałszowania dokumentów i posługiwanie się sfałszowanymi dokumentami oraz ukrywanie dokumentów, a także nakłanianie do składania fałszywych zeznań, czy też podżeganie do ich składania.
Sąd w Ostrołęce częściowo podzielił zarzuty prokuratora, skazując oskarżonego nieprawomocnie za popełnienie części przestępstw, w tym w ramach trzech tzw. ciągów przestępstw. Od niektórych zarzutów go uniewinnił.
Sędzia Kamińska przyznała, że ten skład orzekający białostockiego sądu apelacyjnego nie rozpoznawał wcześniej sprawy, w której - pod zarzutem takiej liczby i tak wielu przestępstw - stanąłby adwokat. "Osoba wykonująca zawód zaufania publicznego, od której należy oczekiwać nie tylko poszanowania prawa, ale również - co istotne - przestrzegania norm moralnych i przede wszystkim zachowania etycznego" - mówiła sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Powiedziała też, że w związku z tą sprawą nasuwa się też "smutna refleksja dotycząca naszego społeczeństwa", "które niestety, nie jest skore do podporządkowania się obowiązującym regułom prawnym, a poszukując bezprawnych sposobów, metod załatwiania niektórych spraw, godzi się na postępowanie, które nie mieści się w wyznaczonym standardzie funkcjonowania społecznego. I to zostało w sposób bezwzględny (...), cyniczny, wykorzystane przez oskarżonego" - podkreślała sędzia Kamińska.
W uzasadnieniu wyroku opisywała niektóre z przestępstw. Np. jedna z osób (oskarżycielka posiłkowa w tej sprawie) zgodziła się (chodziło o jej sprawę spadkową) na zawarcie pozornych umów związanych z przeniesieniem prawa własności. "Pokrzywdzona ta obdarzyła oskarżonego, jako swojego pełnomocnika, bezgranicznym zaufaniem, nie wierzyła rodzinie a zawierzyła oskarżonemu i efekt był taki, że została pozbawiona dorobku życia swoich rodziców" - mówiła sędzia.
Odnosząc się do wysokości kary (prokuratura chciała w apelacji kary łącznej 10 lat więzienia dla głównego oskarżonego) sędzia Kamińska mówiła, że cztery lata orzeczone przez sąd w Ostrołęce to kara "właściwa"; zwracała też uwagę, że częściowo sprawa wraca do ponownego rozpoznania po uchyleniu uniewinnienia.
Podkreślała, że z punktu widzenia interesu osób pokrzywdzonych, kluczowa jest satysfakcja moralna i naprawienie szkody materialnej wyrządzonej przestępstwami.
Sąd zgodził się częściowo z apelacją prokuratury i uchylił uniewinnienie Krzysztofa K. od części zarzutów i w tym zakresie sprawę przekazał do ponownego rozpoznania. Uznał, że pierwsza instancja niejako "uchyliła się" od przeprowadzenia w tym zakresie rzetelnej analizy zebranych dowodów.(PAP)
autorzy: Robert Fiłończuk, Izabela Próchnicka
rof/ kow/ mbo/ apiech/