SN oddalił kasację - nie będzie zmiany wyroku za zabójstwo z 2006 roku k. Nidzicy
Sąd Najwyższy oddalił kasację jako oczywiście bezzasadną - poinformowało PAP biuro prasowe tego sądu.
Do zabójstwa doszło pod koniec stycznia 2006 roku we wsi Pielgrzymowo (gmina Kozłowo). Według prokuratury, oskarżony w nieustalony sposób dostał się wówczas do domu samotnie mieszkającej 82-latki i zaczął go przeszukiwać, prawdopodobnie w celu rabunkowym.
Gdy seniorka zauważyła, że w domu jest ktoś obcy, została zaatakowana, sprawca zaczął ją bić i dusić. Kobieta doznała ciężkich obrażeń i straciła przytomność. Wtedy sprawca podłożył ogień w domu; poniosła śmierć w pożarze.
Śledztwo zostało umorzone w czerwcu 2006 r. ze względu na niewykrycie sprawcy. O jego wznowieniu przesądziła - wykonana w policyjnym laboratorium - analiza porównawcza materiału genetycznego zabezpieczonego pierwotnie na ubraniu ofiary z próbką pobraną w 2021 r. od wytypowanego mężczyzny. Próbka wykazała cechy zgodne z profilem DNA oskarżonego.
W chwili zbrodni miał on 24 lata, był mieszkańcem tej samej gminy co ofiara. Podejrzewano go wówczas o dokonanie w okolicy kilku kradzieży z włamaniem. Za takie przestępstwa był wielokrotnie karany.
Ani w śledztwie, ani przed sądem nie przyznał się do zabójstwa. Przedstawił wersję o wypadku drogowym; miał wtedy jechać ze znajomymi (samochodem ze skradzionym ze stacji benzynowej paliwem) i na zakręcie potrącić 82-latkę. To miał być jego jedyny z nią wówczas kontakt. Utrzymywał, że sam został wtedy ranny, a - pomagając poszkodowanej - musiał przypadkowo pozostawić na jej ubraniu ślady krwi. Mówił też, że nigdy nie był w jej domu.
Sąd Okręgowy w Olsztynie nieprawomocnie skazał go na 25 lat więzienia, nakazał też zapłatę 50 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz córki ofiary. Prokuratura przyjęła, że sprawca działał z zamiarem ewentualnym zabójstwa, sąd pierwszej instancji ocenił jednak, iż był to zamiar bezpośredni.
Rozpoznając apelację obrońcy, w październiku ub. roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wyrok. Za najistotniejszy dowód uznał badania DNA, zaś za zupełnie niewiarygodną - linię obrony, wedle której doszło do wypadku drogowego i potrącenia kobiety, i że to wówczas materiał biologiczny mężczyzny mógł być przeniesiony (rzekomo kapała mu krew z rozbitego łuku brwiowego). Do tego - co wykazała opinia z zakresu medycyny sądowej - ofiara nie miała żadnych obrażeń, które byłyby charakterystyczne dla wypadku drogowego.(PAP)
rof/ jann/