Proces odwoławczy nieprawomocnie skazanego za przemoc domową zakończoną śmiercią
Sąd pierwszej instancji przyjął, że sprawca miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność. Prokuratura chce kary łącznej 14 lat więzienia za zabójstwo oraz znęcanie się i taki wniosek ponowiła w swojej apelacji. Obrona wnioskuje o uniewinnienie.
Sam oskarżony zapewnia, że nie jest winny śmierci żony. Mówił też w swoim ostatnim słowie, że nie znęcał się nad nią. "Żyliśmy normalnie, a to co się stało, stało się nie z mojej przyczyny. Być może ona niechcący nadziała się na ten nóż. Ja tego nie uczyniłem" - przekonywał.
Wyrok odwoławczy ma być ogłoszony w środę.
Do zbrodni doszło we wrześniu 2021 roku w jednej ze wsi w podlaskiej gminie Narew. Śledczy zarzucili 69-latkowi, że - przewidując możliwość pozbawienia życia i godząc się na to - pobił dotkliwie żonę (uderzał ją m.in. w głowę) i zadał jej cios nożem w plecy, co doprowadziło do krwotoku wewnętrznego i zgonu.
Po zatrzymaniu i postawieniu zarzutów, prokuratura wystąpiła o areszt ówczesnego podejrzanego, ale sąd uznał, że stosowanie tego środka nie jest konieczne. Wziął pod uwagę stan zdrowia mężczyzny, który ma m.in. trudności z poruszaniem się, chodzi o kuli; odpowiada z wolnej stopy.
Sąd okręgowy zmienił kwalifikację prawną głównego zarzutu w tej sprawie; uznał, że nie można mówić o zabójstwie, a o spowodowaniu tak poważnych obrażeń, których skutkiem był zgon. Skazał mężczyznę również za wieloletnie znęcanie się psychiczne i fizyczne nad żoną, choć przyjął krótszy okres (lata 2019-2022), niż prokuratura w akcie oskarżenia, według której znęcanie się miało początek już w 1992 roku.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ mow/