Podpalacz domu, w którym zginęła niepełnosprawna kobieta, skazany na 10 lat więzienia za zabójstwo
To zmiana kwalifikacji prawnej i wysokości kary z pierwszej instancji, gdzie zapadł nieprawomocny wyrok 4,5 roku więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci. Sąd odwoławczy uwzględnił apelację prokuratury, która chciała uznania, że doszło do zbrodniczego podpalenia drewnianego domu i do zabójstwa. Obrona wnioskowała o obniżenie kary do dwóch lat więzienia.
To tragedii doszło w lutym 2022 roku, w jednej ze wsi niedaleko Ostrowi Mazowieckiej (woj. mazowieckie). Według ustaleń śledztwa, podczas sprzeczki z konkubiną mężczyzna podpalił drewniany dom, który spłonął doszczętnie. Rozlał w jednym z pomieszczeń łatwopalną substancję i podłożył ogień. Wskutek zatrucia tlenkiem węgla zmarła niepełnosprawna ruchowo matka konkubiny, która była w innym pokoju i nie miała możliwości wydostania się na zewnątrz, nikt też jej nie pomógł.
Prokuratura zarzuciła oskarżonemu podpalenie i doprowadzenie w ten sposób do pożaru zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach oraz zabójstwo z zamiarem ewentualnym; przyjęła w zarzutach, że - przewidując możliwość spowodowania śmierci niepełnosprawnej kobiety i godząc się na to - dokonał on podpalenia budynku.
Groziło za to nawet dożywocie. Pół roku temu Sąd Okręgowy w Ostrołęce uznał jednak, że w tej sprawie można mówić o nieumyślnym spowodowaniu śmierci poprzez podpalenie budynku; nieprawomocny wyrok w pierwszej instancji, to 4,5 roku więzienia.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał jednak, że oskarżonemu można przypisać zabójstwo. "Podpalając drewniany dom (...) oskarżony doskonale zdawał sobie sprawę, że przebywa w nim osoba, która nie jest w stanie samodzielnie się poruszać, a tym samym - nie jest w stanie sama wyjść z tego budynku" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Janusz Sulima.
Podkreślił, że po dokonaniu podpalenia oskarżony nie zrobił nic, co mogłoby tej kobiecie pomóc w opuszczeniu budynku zajętego ogniem. "Zatem nie tylko przewidywał ten skutek w postaci śmierci, ale należałoby uznać, że ten skutek - w chwili podpalenia budynku i bezpośrednio potem - był mu obojętny. A to pozwoliło przyjąć, że godził się z tym, że pożar może zakończyć się śmiercią osoby, która przebywa w tym drewnianym budynku, osoby starszej, unieruchomionej" - mówił sędzia.
Sędzia Sulima przyznał, że co prawda mężczyzna był wtedy mocno nietrzeźwy i "jego procesy myślowe były też nieco zaburzone", ale to - jak podkreślił - nie zwalnia go z odpowiedzialności karnej, a wręcz przeciwnie - jest okolicznością obciążającą. Dlatego sąd uznał, że karą adekwatną i sprawiedliwą będzie 10 lat więzienia.
W związku z tą zbrodnią toczyło się też śledztwo i proces dotyczący zarzutów nieudzielenia kobiecie pomocy. Zarzutami objęte były trzy osoby, w tym córka zmarłej 71-letniej kobiety. Jak poinformowała PAP Prokuratura Rejonowa w Ostrowi Mazowieckiej, wobec całej trójki w innym procesie zapadły wyroki skazujące. (PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ jann/