Oszustwa przy wycieczkach zagranicznych - obrońca zaskarżył wyrok
W pierwszej instancji zapadł wyrok 4 lat więzienia; zaskarżył go obrońca. Białostocki sąd okręgowy skazał też oskarżonego na 17,5 tys. zł grzywny; ma on również naprawić szkodę sięgającą łącznie kilkuset tys. zł. Apelację ma w najbliższy wtorek rozpoznać Sąd Apelacyjny w Białymstoku.
Zarzuty obejmują działalność oskarżonego w latach 2018-2021. Jak wynika z aktu oskarżenia, zdecydowana większość przestępstw dotyczyła przyjmowania wpłat za wycieczki zagraniczne, na które klienci nigdy nie pojechali, bo oskarżony - pośrednicząc w ich zakupie jako agent biura podróży prowadzonego formalnie przez jego żonę - nie dokonywał ostatecznych rezerwacji i nie płacił za nie organizatorom tego wypoczynku.
Poszczególni klienci stracili od kilku, do nawet 30 tys. zł. Były to wycieczki w różne zakątki świata, w tym drogie wyjazdy np. na Malediwy, Madagaskar, Dominikanę, Zanzibar, do Sri Lanki, czy Kenii. W niektórych przypadkach klienci dopiero na lotnisku dowiadywali się, że nigdzie nie lecą, bo nie ma ich na liście uczestników wyjazdu.
Niektórym - po wielokrotnych monitach, a ostatecznie groźbach, że złożą zawiadomienie na policji - pieniądze (choć czasem jedynie w części) były zwracane albo oskarżony organizował zamienny wyjazd turystyczny. Czasem też np. zapłacił niewielką ratę za rezerwację, ale potem nie płacił reszty, choć klienci wpłacali mu te pieniądze.
Część zarzutów dotyczy też pożyczek (od 12 tys. zł do 100 tys. zł), które były mu udzielane (często przez znajomych), a których nie zwrócił (niektóre jedynie częściowo i bez odsetek). Niektóre z tych pożyczek zobowiązywał się oddać z zyskiem w ciągu 48 godzin.
Zarzuty objęły ponad sto przestępstw, tylko od kilku sąd pierwszej instancji go uniewinnił. Była to np. pożyczka w łącznej kwocie blisko 150 tys. zł. Sąd ocenił, że trudno było jednak w tym przypadku ustalić szczegóły dotyczące konkretnych dat czy kwot i czy w ogóle doszło do przestępstwa oszustwa.
Sąd Okręgowy w Białymstoku zwracał uwagę, że oskarżony wykorzystywał każdą okazję, by nielegalnie zdobyć pieniądze, ale co dokładnie z nimi zrobił, nie wiadomo.
Mężczyzna w przeróżny sposób potrafił się wytłumaczyć, by odwlec naciski oszukanych klientów; potrafił np. wysyłać zdjęcia rzekomo świadczące o tym, że wykonał przelew do danej osoby czy poświadczenia, że sam jest w szpitalu. Jego oferty wyjazdów były atrakcyjne, prawie zawsze z lepszą ceną, niż rynkowa - o kilkaset zł, a nawet kilka tys. zł.
W białostockim sądzie okręgowym trwa w pierwszej instancji kolejny proces tego samego oskarżonego; obejmuje 70 zarzutów oszustw. (PAP)
rof/ mick/
