Odroczony proces rodziców oskarżonych o znęcanie się nad kilkumiesięczną córką
W kwietniu ub. roku policję powiadomili lekarze, że córka oskarżonych, z obrażeniami m.in. głowy, została przewieziona do szpitala. Karetkę pogotowia wezwała do domu matka dziecka. Policja informowała wtedy, że funkcjonariusze dostali informację z Centrum Powiadamiania Ratunkowego o przyjęciu do szpitala 4-miesięcznej dziewczynki z obrażeniami głowy i reszty ciała.
Śledztwo w tej sprawie nadzorowała Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ, która obojgu małżonkom postawiła zarzuty znęcania się fizycznego nad osobą nieporadną ze względu na wiek, tzn. nad 4-miesięcznym dzieckiem, polegającego m.in. na zadawaniu uderzeń po całym ciele, wskutek czego dziewczynka miała liczne obrażenia, w tym złamania kości potylicznej i siniaki.
Według śledczych, znęcanie się trwało od narodzin dziecka do zatrzymania rodziców - 4-miesięcznej wówczas dziewczynki - w kwietniu 2023 roku.
Oskarżeni mają 36 i 37 lat, nie przyznają się do zarzutów. Ojciec dziecka w śledztwie zmieniał swoje wyjaśnienia. Początkowo mówił, że był sam w domu, gdy z córką zaczęło być gorzej i zaczęła płakać. "Przelewała mi się przez ręce. W tym momencie do domu weszła żona, powiedziałem, żeby wszystko rzucała, bo coś nie tak jest z malutką" - mówił w śledztwie. Żona wezwała pogotowie.
Potem zmienił tę wersję. Mówił, że odkurzał, gdy dziecko zaczęło płakać, więc wziął je z wózka na ręce. Wówczas miał zaczepić się o rurę od odkurzacza i stracić równowagę. Jak wyjaśniał wtedy, w ten sposób - z dzieckiem na ręku - upadł na szafę w przedpokoju, a córka uderzyła w nią głową.
Do tej pory Sąd Rejonowy w Białymstoku przesłuchał w tym procesie m.in. położną środowiskową, która odwiedzała tę rodzinę w pierwszych tygodniach od narodzin dziecka, lekarkę z kliniki neurologii szpitala dziecięcego w Białymstoku oraz lekarkę, która w ramach podstawowej opieki zdrowotnej zajmowała się tą rodziną. Wszyscy ci świadkowie mówili, że nie widzieli żadnych niepokojących objawów czy oznak przemocy.
Świadkiem w sprawie był też kilka tygodni temu lekarz, który oceniał zdjęcia RTG rąk dziewczynki, zrobione w odstępie dziesięciu dni w kwietniu ub. roku. Świadek mówił, że z tych zdjęć wynika, iż dziecko miało jakiś uraz obu rąk, ale jaki to był dokładnie uraz i kiedy do niego doszło - nie był w stanie powiedzieć.
Na przesłuchaniu kolejnego lekarza, który z powodu stanu zdrowia nie stawił się po raz kolejny w sądzie, zależy bardzo obrońcom oskarżonych. Na polecenie tego świadka została bowiem zawiadomiona policja o podejrzeniu znęcania się nad dzieckiem. Kolejną próbę przesłuchania świadka sąd podejmie na początku maja.(PAP)
Autor: Robert Fiłończuk
rof/ mir/