Obie strony zaskarżyły wyrok ws. śmiertelnego pobicia za zadawnione pretensje
W grudniu ub.r. przed tym sądem zapadł nieprawomocny wyrok pięciu lat oraz roku i dziesięciu miesięcy więzienia. Apelacje złożyli obrońcy obu oskarżonych oraz prokurator - w tym przypadku co do niższej z kar. Rozpozna je Sąd Apelacyjny w Białymstoku.
Do pobicia doszło blisko dwa lata temu na łąkach w pobliżu ul. Kluka w Białymstoku. Obrażenia zmarłego wskazywały, że sprawcy używali m.in. młotka. Zaatakowany mężczyzna był bity do utraty przytomności. Policjanci zajmujący się sprawą wytypowali trzech mężczyzn mogących mieć związek z tym zdarzeniem.
Pierwszego z nich zatrzymali w sądzie w Ostrołęce (Mazowieckie), gdzie odpowiadał z wolnej stopy w procesie zorganizowanej przestępczości narkotykowej. Dwóch kolejnych – w Białymstoku.
Według aktu oskarżenia, zaatakowany mężczyzna był bity, a gdy upadł, również kopany po głowie i duszony aż do utraty przytomności. Zgon nastąpił wskutek obrażeń wewnętrznych i obrażeń głowy.
Powodem pobicia miały być zadawnione waśnie – i sąd taką motywację sprawców, określając ją przy tym mianem irracjonalnej, przyjął. Chodziło o wysyłanie przez późniejszą ofiarę do innych osób – kilka lat wcześniej – zdjęć jednego z oskarżonych, gdy ten został pobity i miał połamane nogi, wraz z obraźliwymi dla niego komentarzami.
Proces początkowo dotyczył trzech osób, ale sprawa jednego z oskarżonych, ciężko chorego (to jego dotyczyły zdjęcia, o które były pretensje), została wyłączona do odrębnego postępowania. Dwaj pozostali oskarżeni nie przyznali się do zarzutów, czyli do udziału w pobiciu, które zakończyło się śmiercią. Jeden z nich jedynie do bójki jeden na jednego z późniejszą ofiarą, drugi – tylko do spowodowania obrażeń kolan i kostek.
Pierwszego z nich sąd okręgowy skazał na pięć lat więzienia. To najniższa możliwa kara przy przyjętej kwalifikacji prawnej, przy której groziło nawet dożywocie. Sąd uznał, że sprawca, który walczył z późniejszą ofiarą jeden na jednego, działał z zamiarem ewentualnym (tzn. że co prawda nie godził się na skutek w postaci śmierci, ale powinien był to przewidywać), przypisał mu spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć. Uznał m.in., że gdy ofiara była już nieprzytomna, oskarżony kopnął ją w twarz.
Drugiemu z oskarżonych sąd przypisał pomoc i wspieranie przy tym przestępstwie, ale też spowodowanie obrażeń ciała. Chodziło o zadawane młotkiem ciosy m.in. w kolana, gdy pobity był już nieprzytomny i – jak się później okazało – konał.
Żonie zmarłego obaj mężczyźni mają też solidarnie zapłacić 30 tys. zł zadośćuczynienia.
Uzasadniając wyrok sąd kilka razy odwoływał się do motywu działania oskarżonych. Zwracał uwagę, że kierowała nimi chęć odwetu i w ogóle nie chodziło o polubowne rozwiązanie, a motywację porównał do zachowania nastolatków, którzy "pokłócili się pod blokiem". Sąd podkreślał przy tym, że przyczyna była tak irracjonalna, iż funkcjonariusze policji nie chcieli na początku w nią uwierzyć.(PAP)
rof/ wj/
