Motocyklista skazany za śmiertelne potrącenie pieszego; był po alkoholu i bez uprawnień
Wyrok nie jest prawomocny. Obrona chciała uniewinnienia od zarzutów dotyczących spowodowania wypadku oraz warunkowego umorzenia postępowania dotyczącego jazdy bez uprawnień i w stanie nietrzeźwości, ewentualnie kary grzywny.
Do wypadku doszło w czerwcu 2023 r. we wsi Hornostaje Osada k. Moniek (Podlaskie). Prokuratura zarzuciła 41-letniemu motocykliście, że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, jechał bez prawa jazdy i będąc w stanie nietrzeźwości (badanie krwi wykazało 0,74 promila), źle ocenił sytuację, na prostym odcinku nie zachował szczególnej ostrożności, nie dostosował prędkości do warunków i potrącił pieszego przechodzącego przez drogę. Obrażenia były śmiertelne.
Proces trwał od jesieni 2023 roku, sąd zasięgnął opinii biegłych różnych specjalności, przede wszystkim z zakresu ruchu drogowego. Oskarżony przyznał się jedynie do jazdy pod wpływem alkoholu i bez uprawnień, ale nie do spowodowania śmiertelnego wypadku. Argumentował, że to pieszy niespodziewanie wtargnął na jezdnię, do tego wyszedł zza samochodu zaparkowanego na poboczu, a on nie miał czasu i szans, by uniknąć potrącenia.
Sąd uznał jednak, że to wyłącznie motocyklista ponosi winę za wypadek; skazał go na dwa lata i dwa miesiące więzienia, orzekł też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, 5 tys. zł świadczenia pieniężnego na cel społeczny oraz łącznie 30 tys. zł nawiązki na rzecz bliskich ofiary.
Uzasadniając wyrok, sędzia Magdalena Beziuk-Gawęcka przyznała, że w miejscu, gdzie doszło do wypadku nie było znaku, iż jest to teren zabudowany (czyli z ograniczeniem prędkości do 50 km/h). Taki znak został zdemontowany przez drogowców na czas remontu drogi i na wjeździe do miejscowości nie było go, gdy doszło do wypadku.
Sąd podkreślił jednak, że oskarżony nie zachował szczególnej ostrożności i nie dostosował prędkości do drogowych warunków. "Nie ma znaczenia w tej sprawie to, czy był to teren zabudowany czy nie. Znaczenie ma to, że oskarżony i każdy uczestnik ruchu drogowego powinien dostosować prędkość do warunków, które w danym momencie panują na drodze. A sytuacja była taka, że są zabudowania, stoją samochody na poboczach i pojawia się pieszy" - mówiła sędzia.
Sąd uznał za bezsporne, że motocyklista "nie obserwował należycie" drogi przed sobą i nie zareagował w porę, na co - w ocenie sądu - miał też wpływ spożyty alkohol. "Pieszy poruszał się w sposób odpowiedni do swego wieku i w sposób prawidłowy. W jaki sposób by nie przechodził, to każdy kierujący pojazdem winien zachować się na drodze w sposób odpowiadający przepisom ruchu drogowego" - mówiła sędzia.
Przypominała opinię biegłych i rodziny, że 91-latek był w dobrym zdrowiu, sprawny fizycznie.
Na publikacji wyroku byli tylko bliscy zmarłego, którzy w sprawie mają status oskarżycieli posiłkowych. Jak mówili PAP po wyjściu z sali rozpraw, są usatysfakcjonowani wyrokiem, a najważniejsze dla nich jest uznanie przez sąd, że to nie ich ojciec był winny czy współwinny spowodowania tego wypadku. "Tata został oczyszczony z sugestii (taka była linia obrony oskarżonego - PAP), że wtargnął oskarżonemu pod koła, z czym nie mogliśmy się zgodzić i co nas najbardziej bolało i nam leżało na sercu" - mówiła PAP jedna z córek ofiary tego wypadku.(PAP)
rof/ agz/
