Konieczna dodatkowa opinia medyczna ws. kierowcy oskarżonego o śmiertelny wypadek
Prokuratura zarzuciła kierowcy, że 23 listopada 2023 r. nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu i nieumyślnie spowodował wypadek. W ocenie śledczych, zbliżając się do oznakowanego przejścia dla pieszych, nie zachował szczególnej ostrożności, nie dostosował prędkości jazdy do warunków na drodze i potrącił pieszą.
Oskarżony jeździł wtedy jako taksówkarz w jednej z firm działających w formie aplikacji na telefon. Na początku procesu wyjaśniał, że po wykonaniu kursu zdecydował, że jest już późno, ciemno i warunki do jazdy są trudne, więc kończy pracę. Jechał do sklepu ul. Świętokrzyską w Białymstoku i wtedy doszło do potrącenia.
Kobieta zginęła na miejscu. Oskarżony przyznaje się do spowodowania tego wypadku, ale twierdzi, że piesza nagle weszła na jezdnię i zobaczył ją za późno. Twierdzi też, że nie jechał szybko (w jego ocenie ok. 50 km/h), warunki były bardzo trudne, bo padał i marzł deszcz i nie zdołał wyhamować przed przejściem.
Pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych – męża, siostry i ojca zmarłej – próbują ustalić, czy oskarżony brał przed jazdą jakieś leki, które mogły wpłynąć na reakcje za kierownicą. Mężczyzna twierdzi, że wówczas przyjmował jedynie leki regulujące ciśnienie. Z badań krwi kierowcy wynika, że były też inne leki, więc sąd zgodził się na włączenie do akt sprawy dokumentacji medycznej z karetki pogotowia wezwanej do wypadku. Chodziło zwłaszcza o ustalenie, czy kierowcy były podawane przez nich jakieś lekarstwa.
We wtorek sąd przesłuchał jako świadka lekarkę z karetki wezwanej do tego wypadku. Zapewniła ona, że kierowcy nie była udzielana pomoc, w tym nie były mu podawane żadne leki na miejscu. Zaznaczyła, że gdyby tak było, sporządzona byłaby stosowna, oddzielna dokumentacja medyczna.
Dodatkową opinię przedstawił też przed sądem biegły, który w śledztwie przygotował ekspertyzę z zakresu badania wypadków. Na podstawie zgromadzonych dowody i przy użyciu specjalnego oprogramowania opracował symulację przebiegu wypadku. Wyliczył, że prędkość samochodu "nie była astronomiczna" (w opinii zapisał, że było to blisko 80 km/h), ale – jak powiedział – "na pewno niedozwolona w tym miejscu" (dozwolona tam to 50 km/h).
Biegły podkreślił, że nie było wtargnięcia pieszej na przejście; przypomniał, że do potrącenia doszło, gdy kobieta już pokonała dużą jego część, była na drugim pasie, co zajęło jakiś czas. "Gdyby kierowca poruszał się z prędkością dozwoloną, nie doszłoby do potrącenia" – dodał.
Oskarżony po tych słowach biegłego oświadczył, że w momencie wypadku były bardzo złe warunki atmosferyczne, jezdnia śliska i zła widoczność. Biegły zwrócił uwagę, że śliskość ma wpływ na długość drogi hamowania, ale nie na prędkość pojazdu. Przypomniał też, że jezdnia i przejście były oświetlone. "Każdy kierujący musi mieć świadomość, że zbliżając się do przejścia dla pieszych, może się na przejściu znaleźć pieszy. Ja, gdy zbliżam się do przejścia, to +szukam+ pieszych" – przyznał biegły.
Po przesłuchaniu świadka i biegłego sąd zdecydował, że potrzebuje jednak uzupełniającej opinii, dotyczącej oznaczenia poziomu jednej z substancji leczniczej w organizmie kierowcy oraz tego, czy ta substancja i jej poziom mogły mieć wpływ na zdolność prowadzenia przez oskarżonego samochodu. Ciąg dalszy procesu – w drugiej połowie października. (PAP)
rof/ joz/
