Było działanie w granicach obrony koniecznej; sąd uniewinnił 18-latka, który odparł atak nożem
Sąd tym samym uwzględnił apelację obrońcy i zmienił wyrok pierwszej instancji, który skazał 18-latka na rok więzienia w zawieszeniu za przekroczenie granic obrony koniecznej.
Do sytuacji, którą zajmował się sąd, doszło wieczorem 5 lipca 2023 r. w Giżycku (Warmińsko-Mazurskie). Na chodniku między blokami doszło do szarpaniny. Zaatakowany 18-latek, broniąc się, użył noża i zadał napastnikowi dwa ciosy, m.in. w klatkę piersiową. Obrażenia były poważne, zagrażały życiu.
Prokuratura Rejonowa w Giżycku przyjęła kwalifikację prawną spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W jej ocenie 18-latek, odpierając bezpośredni bezprawny zamach na swoje zdrowie, przekroczył jednak granice obrony koniecznej, bo zastosował "sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu".
Stosując nadzwyczajne złagodzenie kary, w marcu Sąd Okręgowy w Olsztynie nieprawomocnie skazał chłopaka na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Miałby on też zapłacić 5 tys. zł zadośćuczynienia poszkodowanemu, a w ramach zawieszenia wykonania kary kontynuować naukę w okresie tego zawieszenia, powstrzymywać się od nadużywania alkoholu i używania środków odurzających oraz od przebywania w środowisku osób zdemoralizowanych.
Sąd apelacyjny inaczej ocenił działanie 18-latka. Uznał, że jego zachowanie mieściło się w granicach obrony koniecznej.
Uzasadniając wyrok, sędzia Jacek Dunikowski mówił, że w tej sytuacji zachowany był wymóg współmierności między dobrem zagrożonym zamachem, a dobrem napastnika, które było zagrożone wskutek działań obronnych oskarżonego. Zwracał uwagę, że co prawda 18-latek doznał jedynie niezbyt poważnych obrażeń, a pokrzywdzony (pchnięty nożem) dużo poważniejszych ran, zagrażających nawet życiu, to jednak – jak mówił – "naturalnym jest, że w przypadku obrony koniecznej można poświęcić dobro napastnika o wyższej wartości niż dobro bronione przed zamachem".
Sędzia Dunikowski zwracał uwagę, że działania obronne 18-latka przerwały atak dwóch napastników, który – w innej sytuacji – mógł rozwijać się dalej z niewiadomymi skutkami. Przypominał też, że chłopak sięgnął po nóż, gdy był duszony, bezskutecznie starał się z tego uścisku wyzwolić i – jak wyjaśniał – zaczęło mu się robić ciemno przed oczami. Drugi z napastników bił go w tym czasie pięściami po plecach, wcześniej padły ciosy w głowę.
"Użycie niebezpiecznego narzędzia wobec napastnika, który takim narzędziem się nie posługuje albo np. uderzenie go w klatkę piersiową zamiast w rękę, samo przez się nie świadczy jeszcze o przekroczeniu granic obrony koniecznej" – mówił sędzia. Podkreślał, że istotnych jest wiele czynników, wśród nich np. taki, że zamach zagrażał życiu lub zdrowiu napadniętego, który nie dysponował innym skutecznym sposobem obrony.
Sąd zwracał uwagę, że napadnięty nie mógł uciec i nie mógł też liczyć na jakiś inny, korzystny dla siebie rozwój sytuacji.
"Akcja obronna, którą podjął, pozostawała zatem w ewidentnym związku z sytuacją faktyczną, a samo użycie noża mieściło się w granicach obrony koniecznej" – uzasadniał sędzia Dunikowski.
Sąd zgodził się z argumentacją obrony, że chłopak – broniąc się – działał w sposób chaotyczny i chodziło o to, by jedynie zatrzymać atak. Zwrócił też uwagę na fakt, że po zadaniu ciosów, gdy ranny napastnik przestał go dusić, on także zaprzestał ataku nożem. (PAP)
rof/ joz/