10 miesięcy więzienia w zawieszeniu za potrącenie dziecka na przejściu
Nieprawomocnie skazana 22-latka ma też zapłacić 5 tys. zł nawiązki na rzecz poszkodowanego. Sąd orzekł też wobec niej 3-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych - poinformowało PAP w piątek biuro prasowe białostockiego sądu.
Prokuratura domagała się w tej sprawie kary roku więzienia w zawieszeniu, ale też dłuższego, bo 5-letniego zakazu prowadzenia pojazdów i zasądzenia zadośćuczynienia na rzecz poszkodowanego. Obrona chciała uniewinnienia.
Do wypadku doszło w połowie stycznia tego roku, w ścisłym centrum Białegostoku. Na przejściu dla pieszych przy ulicy Lipowej samochód osobowy potrącił 6-letniego chłopca - Białorusina, który przechodził przez ulicę z mamą i bratem. Do szpitala dziecko trafiło z bardzo poważnymi obrażeniami, m.in. złamaniem podstawy czaszki.
Prokuratura oskarżyła 22-latkę o to, że umyślnie naruszyła przepisy ruchu drogowego, zbliżając się do przejścia dla pieszych nie zwolniła, nie ustąpiła pieszemu pierwszeństwa i doprowadziła do wypadku, powodując u chłopca ciężkie obrażenia.
Według jej relacji, warunki atmosferyczne były wtedy trudne, padała mżawka, a widoczność utrudniały też światła ulicznych ozdób świątecznych (ulica Lipowa jest centralną ulicą Białegostoku). Wyjaśniała, że zwolniła przed przejściem i dawała znak ręką, by kobieta z dwójką dzieci przeszła przez przejście.
Ponieważ ta nie zareagowała, nie zatrzymywała się. "Później pamiętam tylko ten moment, kiedy to dziecko stoczyło się z maski" - mówiła przed sądem. Według jej wersji zdarzeń, chłopiec wbiegł z jej lewej strony wprost pod koła samochodu.
Inaczej zeznawali na rozprawie świadkowie, którzy mówili że - mimo trudnych warunków atmosferycznych - widzieli pieszych na przejściu, przed którymi 22-latka się nie zatrzymała. "Ja jako doświadczony kierowca zawodowy widziałem te osoby, natomiast ktoś, kto nie jeździ zawodowo, mógłby tych osób nie zobaczyć (...). Z mego punktu widzenia to było tak, że przechodzi matka z dzieckiem, a drugie dziecko idzie przed nią. I dziecko nagle znika pod kołami samochodu" - mówili ci świadkowie, kierowca autobusu i kierowca karetki pogotowia.
Pełnomocnik matki chłopca, która miała w sprawie status oskarżycielki posiłkowej, mówił we wrześniu na początku procesu, że rodzina jest w Niemczech, gdzie trwa dalsze leczenie 6-latka.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ maak/